środa, 18 czerwca 2014

Naturalne środki pomocne w leczeniu uzależnienia od alkoholu i nikotyny




Korzeń kuzu – bardzo ekspansywnej rośliny w niektórych krajach uznawanej za chwast – to jeden z najskuteczniejszych naturalnych środków pomocnych w leczeniu uzależnienia od alkoholu i nikotyny. Badania potwierdziły, że walka z nałogami poprzez spożywanie korzenia kuzu nie ma żadnych skutków ubocznych. Ale to nie wszystkie właściwości kuzu, które warto znać. Korzeń tej rośliny wykazuje szerokie lecznicze działanie.


Kuzu lub kudzu (polska nazwa – opornik lub ołownik łatkowaty) to popularna roślina w krajach azjatyckich, gdzie występuje najliczniej. Rośnie głównie w Japonii, Chinach, obu Koreach oraz na wyspach Pacyfiku. Kuzu spotkać można też w Ameryce Północnej i Środkowej, gdzie przywieziona bardzo szybko się rozprzestrzeniła (w Stanach Zjednoczonych kuzu uważa się za chwast). Występowanie kudzu obejmuje również obszar Kaukazu. Roślina jest bardzo ekspansywna. Surowcem leczniczym wykorzystywanym w medycynie naturalnej od czasów starożytnych jest korzeń kuzu (radix puerariae). To bogate źródło skrobi, w której znajdziemy m.in. fosfor, żelazo, wapń. W Azji korzeń kuzu wykorzystywany jest w leczeniu cukrzycy, grypy, gorączki, nudności, migren, alergii, schorzeń górnych dróg oddechowych. Można nim zbić wysokie ciśnienie krwi oraz wyleczyć dolegliwości żołądkowo-jelitowe. Obecne w kuzu składniki mają zdolność wnikania w jelita, co pomaga zwalczyć infekcje bakteryjne. Cząsteczki chłoną też nadmiar wody, co jest skuteczne w walce z biegunką. Korzeń kuzu pomoże na ból brzucha i skurcze jelit – dzieje się tak, ponieważ składniki obecne w tej roślinie zapobiegają skurczowi mięśni gładkich. W problemach z trawieniem i dolegliwościach żołądkowo-jelitowych najlepiej pomoże kleik z korzenia kuzu.

Terapia bez skutków ubocznych
Jedną z bardzo cenionych właściwości korzenia kuzu jest pomoc w zwalczaniu nałogów alkoholowego czy nikotynowego. Badania przeprowadzone na Uniwersytecie Harvarda dowiodły, że spożywanie korzenia kuzu może zmniejszyć ochotę na alkohol aż o 80-90 proc. A to skutecznie chroni nas przed uzależnieniem. Dzieje się tak głównie za sprawą daidzeiny – związku z grupy izoflawonów, który nazywany jest fitoestrogenem. Daidzeina działa antyoksydacyjnie i zmniejsza ochotę na drinki.

Dr Jadwiga Pietkiewicz w pracy poświęconej kuzu pisze: „Roślina ta może służyć jako źródło naturalnych czynników o własnościach antykarcinogennych, antybakteryjnych, przeciwzapalnych, antyoksydacyjnych. Może być wykorzystywana w leczeniu choroby alkoholowej ze względu na hamowanie różnych skutków działania etanolu, zwłaszcza w mózgu. Poznanie pewnych mechanizmów regulacji układu nagrody w centralnym systemie nerwowym przez izoflawonoidy obecne w kudzu wskazuje na możliwość szerszej walki z uzależnieniami, co ma niebagatelne znaczenie społeczne”.

Nie dla wszystkich
Spożywanie sproszkowanego korzenia kuzu poprawia nastrój i pomaga zwalczyć stres, zmęczenie oraz się wyciszyć. Reguluje apetyt, oczyszcza organizm. Nie zawiera laktozy ani glutenu. Ma odczyn zasadowy, dlatego jest silnym preparatem odkwaszającym. Korzeń kuzu nie jest jednak wskazany w przypadku kobiet w ciąży oraz karmiących (brak danych dotyczących bezpieczeństwa). Spożywanie kuzu nasila działanie leków przeciwzakrzepowych. Ze względu na działanie estrogenopodobne korzenia kuzu nie należy stosować w chorobach hormonozależnych (takich jak np. nowotwór jajników, piersi czy endometrioza). W sklepach ze zdrową żywnością, zielarskich oraz aptekach korzeń kuzu dostaniemy pod trzema postaciami: jako ekstrakt z korzenia kuzu, sproszkowany korzeń oraz skrobię z korzenia kuzu. Tę ostatnią można stosować zamiast skrobi kukurydzianej czy żelatyny jako substancję wiążącą oraz zagęszczającą – w takiej formie jest bezpieczna dla dzieci. Sproszkowany korzeń oraz ekstrakt zwykle dostępne są w formie kapsułek (można je otworzyć i np. dodać do dania).

Jadwiga Pietkiewicz, Katedra i Zakład Biochemii Lekarskiej Akademia Medyczna we Wrocławiu 
Ewa Podsiadły-Natorska

wtorek, 10 czerwca 2014

Osoby palące czynnie lub biernie mają wyższe ryzyko utraty słuchu niż osoby w ogóle nienarażone na wdychanie dymu tytoniowego - wynika z badań, które publikuje pismo "Journal of the Association for Research in Otolaryngology".
Zdaniem autorów pracy zerwanie z nałogiem palenia lub redukcja liczby wypalanych papierosów, a także unikanie biernego wdychania dymu tytoniowego może zmniejszyć ryzyko utraty słuchu.

Naukowcy z University of Manchester doszli do takich wniosków na podstawie analizy danych dotyczących ponad 164 tys. Brytyjczyków w wieku 40-69 lat, którzy w latach 2007-2010 przeszli badania słuchu.

Aktualni palacze mieli o 15 proc. wyższe ryzyko utraty słuchu w porównaniu z ludźmi niepalącymi. Natomiast osoby określane jako palące biernie miały o 28 proc. wyższe ryzyko pogorszenia słuchu niż ci, którzy w ogóle nie byli narażeni na wdychanie dymu tytoniowego.

Okazało się jednocześnie, że osoby, które paliły w przeszłości, miały nieco niższe prawdopodobieństwo pogorszenia słuchu, co zdaniem badaczy można tłumaczyć tym, że po zerwaniu z nałogiem przyjęły one ogólnie zdrowszy styl życia.

Na razie naukowcy nie potrafią wytłumaczyć, w jaki dokładnie sposób czynne lub bierne wdychanie dymu papierosowego może przyczyniać się do utraty słuchu.

Więcej:  www.naukawpolsce.pap.pl